czwartek, 7 lipca 2011

Kazuo Ishiguro - "Kiedy byliśmy sierotami"

Powiem szczerze - sięgnęłam po tę książkę z bibliotecznej półki ze względu na okładkę. Wprost uwielbiam obwoluty w kolorach sepii, przywołujące na myśl zdjęcia czy pocztówki z minionej epoki. O samym autorze słyszałam niezbyt wiele, wiedziałam tylko, że jego najsłynniejsza powieść to "Nie opuszczaj mnie". Ja zaczęłam przygodę z Ishiguro od rzekomo najgorszej jego książki w rankingu Biblionetkowym.
Właściwie to nie wiem od czego zacząć. Moja recenzja będzie pewnie tak samo chaotyczna, jak fabuła tej powieści. Mamy więc dosyć wyraźnie nakreśloną postać detektywa Christophera Banksa, anglika, mężczyznę o niewyobrażalnej sławie (dosłownie każdy z bohaterów, pierwszo- i drugoplanowych, o nim słyszał i bez problemu go rozpoznaje), dla którego niestraszne są zagadki dotyczące morderstw, porwań itp. Dosyć szczegółowo opisany jest też jego najlepszy przyjaciel z dzieciństwa, Akira - chińczyk, który ma jako 6-7-letnie dziecko niewyobrażalne wręcz problemy ze swoją tożsamością, jego rozważania pasują do refleksji starca.
Po krótce autorowi chodziło o to, by główny bohater rozwikłał zagadkę z dzieciństwa, dotyczącą rzekomego porwania jego rodziców. Muszę wyznać, że książkę czytało się niezbyt przyjemnie. Ishiguro skacze z przeszłości do teraźniejszości tak, że trudno się połapać w którym momencie akcji aktualnie "jesteśmy". Do tego dochodzi niezbyt fortunnie skonstruowana, wiele razy powielana w książce inwersja np. bohater dostaje list, który podobno bardzo mu w czymś pomógł, lecz co to za list i jakie właściwie on ma znaczenie, dowiadujemy się już "po ptakach".
Widać było, że autor nie bez trudności chciał wplątać tło historyczne w niesamowicie porywające (przynajmniej w założeniu) wydarzenia z życia autora. Poza tym, Christopher poznaje na początku książki Sarę, kobietę pragnącą luksusu, blichtru i zbytku. W pewnym momencie Ishiguro zmienia zdanie o kreacji Sary, nienaturalnie ją wybiela, staje się ona męczennicą.
Powiem tak - można by akcję streścić w kilku słowach, bez uszczerbku dla powieści. Dla mnie - osoby, która bardzo ceni wyszukany język powieści - książkę czytało się jak nieudolne opowiadanie naciąganej historii przez wierutnego kłamczucha. Zero wiarygodności, absurdalne zbiegi okoliczności. Do mnie to nie przemawia.
Książka w założeniu miała poruszać tematy braku akceptacji w obcym kraju, okrucieństwo wojny. Ishiguro pokazał namiastkę tych tematów. Dla mnie to trochę za mało. Na koniec jeszcze powiem, iż mimo że czytałam tę książkę parę dni temu, z trudnością mogę przypomnieć sobie poszczególne sceny.
W miarę poprawne czytadło, ale brak zachwytu czy nawet zadowolenia - 3/6

1 komentarz:

  1. oj, powieść zdecydowanie nie dla mnie..
    nie lubię chaotycznych przeskoków w czasie, to zawsze niesamowicie mnie irytowało i irytuje nadal..

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń